Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd

To już piąte wydanie "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" Kazimierza Nowaka!

Kazimierz Nowak w latach 1931-1936 jako pierwszy człowiek na świecie przebył samotnie kontynent afrykański z północy na południe i z powrotem (40 tys. km pieszo, rowerem, konno oraz czółnem)!

Wydanie piąte "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" zawiera zaktualizowany wstęp Łukasza Wierzbickiego, który zebrał i opracował listy z podróży afrykańskiej Nowaka z lat 1931-1936. Publikacja została wydana na lekkim spulchnionym papierze, co obniżyło jej cenę. Dzięki eleganckiej szacie edytorskiej (twarda oprawa i druk na kremowym papierze) może się stać idealnym prezentem dla Czytelników w każdym wieku!

"To zupełnie niezwykła książka ze względu na treść i osobę autora...; oby zajęła ona stale miejsce na listach klasyki polskiego reportażu" napisał Ryszard Kapuściński w maju 2005 r. w liście do wydawnictwa Sorus po przeczytaniu pierwszego wydania książki, które ukazało się w 2000 r.

Prezentujemy napisaną pięknym, barwnym językiem, opowieść o pionierskiej, pięcioletniej afrykańskiej wędrówce Kazimierza Nowaka, przez ponad 60 lat zupełnie zapomnianego polskiego przedwojennego podróżnika, który głównie rowerem i pieszo oraz na wielbłądzie, konno i czółnem dwukrotnie pokonał samotnie kontynent afrykański (od Trypolisu po Kapsztad i z powrotem - do Algieru)!

Książkę czyta się jednym tchem. Oprócz opisów niezwykłych przygód globtrotera i cudów afrykańskiej przyrody Czytelnicy znajdą w niej bogaty opis życia mieszkańców Czarnego Lądu, wnikliwą krytykę polityki kolonialnej oraz spostrzeżenia, które wydają się niezwykle aktualne również w odniesieniu do Afryki współczesnej.

Więcej informacji www.kazimierznowak.pl

Tekst/Zdjęcia: sorus.pl

Uczestnicy rajdu/spaceru nie są objęci ubezpieczeniem i startują na własną odpowiedzialność. Osoby niepełnoletnie biorą udział pod opieką dorosłego opiekuna.

Komentarze

Obrazek użytkownika sebcio5555

no można powiedzeć super odwazny gość tyle podróżować
Obrazek użytkownika Michał Obrębski

„Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd” to książka tak wyjątkowa jak jej Autor – Kazimierz Nowak z Poznania. Za wyjątkowością tej książki przemawia już sama jej geneza. Oto bowiem przyciśnięty koniecznością utrzymania rodziny Autor, podejmuje unikalną wyprawę za morze. Za morze, lecz bynajmniej nie do Ameryki. Raczej tam, gdzie ciągnie go powołanie, gdzie oczekuje go pasja: do nieznanej, egzotycznej Afryki. Z tym co dziś oferują biura podróży na całym świecie, podróż ta nie ma nic wspólnego. Na żadnym jej etapie nie czekał pilot, nocleg ani posiłek. Kazimierz Nowak zapuścił się w nieznane, w nieprzewidywalne. Sam, w towarzystwie jedynie umiłowania przygody i pasji odkrywcy. Ktokolwiek był w Afryce, zwłaszcza na własną rękę, ten świetnie wie, jak trudny to kontynent. Jeżeli Autor nie był tego świadomy przed wybraniem się w drogę, to tej prawdy dowiedział się szybko. A jednak nie zawrócił. Rowerem można dojechać nawet na Przylądek Północny czy do Gibraltaru, lecz w piaskach Sahary czy dorzeczu Kongo koło na niewiele się przyda. Kazimierz Nowak poczuł to aż do bólu. Niemniej się nie cofnął. Za GPS służyły mu gwiazdy, instynkt i podziwu godny zmysł orientacji. Arabski i włoski starczyły mu do Sudanu, lecz nie dalej. Dalej – poprowadziły go inne języki romańskie, mowa na migi, zapał i Opatrzność. Nie mogło zabraknąć żadnego z tych składników: śmierć niejedno ma imię. Kazimierz Nowak ze śmiercią walczył i śmierć zwyciężył. Co najmniej pięć razy. Osobną zagadką tej fascynującej wyprawy jest jej logistyka. Jak Autor uzupełniał braki w sprzęcie? W prowiancie? W jaki sposób zdobywał i odbierał pieniądze przed kolejnym etapem poniewierki? I wreszcie – skąd wiedział, gdzie ewentualnie może liczyć na unikalną, pomocną dłoń? Niestety, na te wszystkie pytania dzieło Kazimierza Nowaka odpowiedzi nie daje. Chyba nawet sam Autor myślał o nim jako o serii osobnych artykułów, może odczytów, pokazów zdjęć, a zwłaszcza – listów do rodziny. Do dzieci, do których tęsknił i do żony, której imieniem nazwał statek, własnego autorstwa, który z każdym dniem niósł go po dopływie Kongo coraz bliżej Polski. Do Polski Kazimierz Nowak wrócił po pięciu długich latach. Jak zawsze skromny, chociaż zwycięski. Tułaczka wśród bezdroży zapewne nie była złą inwestycją – posypały się wywiady, pokazy i rozmowy. Ale chyba tylko rodzina i uważny czytelnik dostrzega, jak duże były koszty tego wielkiego tryumfu. Jeżeli istnieje ktoś, kto poznał, czym jest zupełne wyczerpanie, fizyczne i psychiczne, to osobą taką na pewno był Kazimierz Nowak. Dla czytelnika doświadczonego w podróżach „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd” rozbrzmiewa muzyką cykad ciepłej równikowej nocy, pali słońcem sawanny, zaś przejmujący chłód na trzy godziny przed świtem nagradza go gwiazdami, rozsypanymi jak mąka na czarnym, smolistym niebie. Dla odbiorcy bardziej domowego książka jest odkryciem nowych krajów, nowych myśli, skojarzeń. Dla wszystkich zaś – bardzo cenną lekcją znajomości świata; lekcją prawdziwą i szczerą, wolną od uprzedzeń, ale i fałszywej poprawności politycznej. Na dokładkę zaś epopeja Kazimierza Nowaka stanowi barwny film dokumentalny z rzeczywistości, której dziś już nie ma: realiów lat trzydziestych dwudziestego wieku. Taka była Afryka; międzywojenna, lecz także wcześniejsza. I taka była Polska przed wrześniem 1939 roku: nie doinwestowana sprzętowo, skromna finansowo, o żywym, ciekawym umyśle, niezwykłym potencjale i duchu na skalę światową. Taką miał ojczyznę Kazimierz Nowak, taką zapewne chciałby widzieć ją dzisiaj. I taki był on sam. Reszta – na kartach jego niezwykłej opowieści. Gorąco polecam. Michał Obrębski michalDOTobrebskiMAŁPAyahooDOTcom

Dodaj komentarz